Plany na dzień następny to przejechanie drogi numer 50. Tak też robimy, co prawda rano pada ale około 11.00 przestaje, więc ja z Gosią ruszamy na 50 –tkę. Po przejechaniu 30 km zaczyna padać po następnych 20 zaczyna lać, temperatura spada do 7 stopni, ubieramy się w kondony i dalej jazda. Po następnych 30 km mam wątpliwości czy jechać dalej - z przodu czarno, a za nami jeszcze większe czarne chmury. Decyzja zapada jednoznaczna - jedziemy! Widać góry, sprawdzamy na mapie za jakieś 30 km zaczynają się tunele, może tam będzie lepiej ...
Jest pierwszy o długości około 3 km, nie mokniemy jaka frajda... Za tunelem piękne słońce i tak już właściwie do końca dnia. Tego dnia na 430 km trasie przejechaliśmy 23 tunele, w tym najdłuższy miał 24,5 km. Dnia następnego po krótkiej przejażdżce mamy kłopot, z prawej rury wydechowej wydostawał się biały dym. Odstawiliśmy motorek i następnego dnia już nie daliśmy rady pojechać na paradę, dymiło jak z Tytanica. Szwedzi pomagają zorganizować pomoc ale niestety uszczelka może przyjechać następnego dnia około południa, ale i tak nie będzie miał jej kto wymienić.
Wieczorem rozdanie nagród, 2 miejsce pierwszy raz w historii GWCPL. Wcześniej miały miejsce wyścigi łodziami Wikingów, niestety przegrywamy z Duńczykami, ale finisz mieliśmy imponujący.